[RECENZJA] COLOURPOP SUPER SHOCK EYESHADOWS, ZINGARA

Hejka! Macie tak, że kiedy zachwyci Was jakiś kosmetyk to chcecie go jeszcze i jeszcze i najlepiej we wszystkich możliwych wariantach kolorystycznych? Ja tak mam z dobrymi cieniami czy szminkami! W tym wpisie pokażę Wam i opowiem o cieniach, które mnie całkowicie zmiotły :)
Chociaż o firmie ColourPop słyszeli chyba wszyscy to ja wcześniej miałam do czynienia tylko z ich pomadkami matowymi w płynie, które też czekają na swoją kolej z recenzją ;) W każdym razie, skupmy się na cieniach! Zapraszam Was do lektury.


Pojemność: Każdy cień ma 2,1g (wszystkie razem 8,4g)
Cena 139zł


Informacje ogólne

Warto przytoczyć w tym miejscu odnieść się do słowa producenta, który w ulotce jaką mam pisze o kremowo - pudrowej konsystencji, użytkowaniu tych kosmetyków oraz jak je przechowywać.

Dla maksymalnego pokrycia pigmentem naszej powieki, wystarczy cień wklepać opuszką palca lub nałożyć go płaskim, syntetycznym pędzelkiem. Do rozcierania sprawdzi się najlepiej puszysty pędzelek, który dobrze zbiera i rozciera produkt a którym będziemy mogli pięknie rozblendować załamanie powieki poprzez ruch "wycieraczki samochodowej".

Po zakończeniu pracy z nimi, należy bardzo dokładnie, tj. mocno dokręcić słoiczek, gdyż inaczej cała "magia" pryśnie!


Cienie przychodzą do nas zapakowane w małe, kwadratowe, kartonowe pudełeczko, które składa się z dwóch elementów. Pierwszy, tj. ten kolorowy z ćmami to opakowanie wierzchnie, na którym znajduje się nazwa firmy, natomiast z tyłu są informacje o kolekcji cieni, nazwach poszczególnych kolorów, wykończeniach oraz informacji skąd te produkty pochodzą.



Po wysunięciu drugiej części opakowania ukazują się nam one: 4 przepiękne cienie, którym możemy wykonać kompletny look. Warto zwrócić uwagę na detale tego opakowania! Biel matowa z błyszczącym wzrokiem z linii kontrastuje tutaj z obłędnym odcieniem seledynu. Oj bardzo to cieszy moje oczy :)



Kolory, które widzicie mogą niektóre osoby odstraszać, jednak gdy odkręcicie słoiczek, dotkniecie faktury kosmetyków a potem nałożycie na skórę - zobaczycie wspomnianą magię!



Cienie znajdują się docelowo w bardzo solidnym, plastikowym opakowaniu, które o dziwo! - ma swoją wagę i choć nie są super ciężkie to czujemy, że nie jest to byle jak wykonane. Bez problemu możemy mocno nakrętkę dokręcić i cieszyć się magią kosmetyków ;)



Z tyłu każdego odcienia znajdziecie informację o wykończeniu, nazwie danego koloru oraz pozostałe informacje dotyczące firmy jak i gramatury.


Działanie




Każdy cień posiada piękne tłoczenie, przywodzące na myśl skórę jakiegoś gada lub w moim przypadku - żakardu. Przyznam się Wam, że z wielkim żalem niszczyłam tę cudną fakturę!

Konsystencja jest rzeczywiście taka, jak obiecuje producent :) Dotykając cienia opuszką palca czujemy jak pod naciskiem wypraska się ugina, jak bardzo miękkie i jednocześnie wilgotne są te cienie. Mam sporo różnych cieni ale dopiero te mnie zaszokowały jakością! Powiem otwarcie: do tej pory nie spotkałam tak jedwabistych, miękkich jak puszek i napigmentowanych cieni a maty tutaj to POEZJA. 

Kolory mocniejsze potrafią zabarwić powiekę ale da radę je zmyć dwufazówką czy dobrym micelem. Na bazie trzymają się cały dzień - nie bledną, nie wycierają się, nie rolują. 
Również nakładanie ich to prawdziwa przyjemność :) Czy wybierzemy wspomnianą wcześniej palec czy płaski, syntetyczny pędzelek - efekt będzie cały czas tak samo zachwycający!



Zestaw Zingara to odcienie głównie rdzawe, chociaż mamy też tutaj dla przełamania przepiękne, jasne złoto z domieszką beżu, które jako jedyne posiada wykończenie perłowe, jednak inne, niż nam wszystkim znane! 
Perła (odcień Jinxie) tutaj jest lekko metaliczna i posiada przepiękny błysk mikro shimmeru, co bardzo przykuwa uwagę :)  Odcień satynowy Paradox podobnie jak i maty Elixir oraz Seeker są tak samo kremowe jak Jinxie, jednak pigmentacja jest w nich jeszcze lepsza! Satyna posiada bardzo subtelny błysk a z kolei maty to też nie takie typowe wykończenia, gdyż patrząc na nie z bliska widzimy delikatny błysk, więc też na swój sposób są unikatowe :)


A tak zestaw Zingara prezentuje się w makijażu.

Więcej fotek TUTAJ KLIK






Na koniec mogę powiedzieć tylko jedno: 
jestem oczarowana tymi cieniami tak bardzo, że zażyczyłam sobie na Gwiazdkę kolejny zestaw cieni i wiem, że chcę mieć więcej kolorów :D
POLECAM Z CAŁEGO SERCA.



4 komentarze

  1. kusza mnie te cienie i ogolnie cala marka :) maja fajne ceny :) na swieta chce kupic sobie tez taka gotowa paletke ale inne kolory <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny makijaż. Jinxie i Paradox najbardziej mnie urzekły.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na złożenie zamówienia cieni i pomadek zbieram się już od dłuższego czasu, ale nie mogę się zdecydować które kolory😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni mają spory asortyment, jest w czym wybierać! Może weź na początek te najbardziej spektakularne pod względem koloru i błysku?

      Usuń