[RECENZJA] MAKEUP REVOLUTION ULTRA EYESHADOWS, BEYOND FLAWLESS

Hejka :) Pat ma od jakiegoś czasu cieniową i szminkową chcicę, więc naszykujcie się na zmasowany atak takich postów :D Od dłuższego też czasu nie pojawiła się recenzja żadnej paletki z cieniami ale i to się zmieni, gdyż w kolejce sporo ich czeka a jest co pokazywać! Dzisiaj chcę Wam przedstawić paletkę cieni neutralnych, którą bardzo polubiłam, więc zapraszam Was bardzo gorąco do przeczytania tej recenzji :)
Jedziemy!


Pojemność 16g
Cena 40zł


Skład:

Paletka została zapakowana w kartonowe, złote i metaliczne pudełko, które z przodu posiada wytłoczoną nazwę paletki a z tyłu znajdziemy poglądowo pokazane odcienie, jakie skrywają się wewnątrz kasetki.



Docelowo nasze cienie zostały zapakowane w solidną, plastikową kasetkę z dużym lusterkiem. 
Nie znajdziemy tutaj żadnych pacynek, alleluja!
Zamknięcie jest również solidne ale od razu mówię, że czasem mam problem z otworzeniem, więc tym bardziej niech na nie uważają osoby z długimi paznokciami.



W paletce znajduje się 32 sztuk cieni, każdy o średnicy mniejszej, niż 2zł, dodatkowo cienie te posiadają różne wykończenia i znajdziemy tutaj: metaliczną perłę, satynę oraz maty.
Każdy kolor ma swoją własną nazwę, którą nadrukowano na plastikowej folii, którą i tak wyrzucamy, więc czemu by ich nie umieścić w opakowaniu? Byłoby mniej do wyrzucania a nazwy by zostały z nami ;)


Tak się prezentują wszystkie odcienie.


W paletce dominują jak widzicie sami odcienie cieliste, głównie o temperaturze ciepłej. Znajdziemy tutaj opalone brązy, pudrowe róże oraz odrobinę odcieni chłodnych.

Jak możecie się domyślić, najsłabszym ogniwem są tutaj odcienie matowe: Sand Dune, Brunette, Tawny, które trzeba budować ale i tak sytuacja z nimi jest lepsza, niż w poprzednich paletach, o których pisałam TUTAJ i TUTAJ


Przejdźmy teraz do swatchy i samej formuły cieni :)


Wszystkie kolory nakładałam mokrym, syntetycznym i płaskim pędzelkiem na czystą skórę.


W paletce znajdują się cienie:

Matowe: Sand Dune, Brunette, Tawny
Satynowe: Flawless, Papaya, Warm Grey, Dove, Pug, Chocolate,  Sandstone, Muddy Nightfall, Teddy, Cocoa, Bistre, Blackest
Perłowo - metaliczne: Light Caramel, Bare Pink, Mineral, Expresso, Chestnut, Zorba, Cookie Dogh, Stone Grey, Bronze, Autumn, Spice, Wholemeal, Sepia, Ground Brown, Toasty, Immaculate.



Paleta całościowo jest znakomita jakościowo a to dlatego, że brak w niej jasnych matów, co dla niektórych może być minusem ale dla mnie jest ogromnym plusem, gdyż jasne i najczęściej używane kolory do rozcierania, przyciemniania czy rozjaśniania oka zostały tutaj zastąpione matem i tak:
odcienie kremowe - Flawless i Dove są przepięknymi, subtelnymi satynami, które w sposób delikatny rozświetlają oko. Z kolei dwie czernie, które powinny być tępymi matami (do takich przywykliśmy w paletkach firmy Sleek) - Nightfall i Blackest są również subtelnymi satynami.

Jak z pigmentacją? Najsłabiej wypadają maty, które trzeba dość mocno budować - potrafią się osypywać i kulkować przy użycia pędzla z włosia naturalnego, w następnej kolejności są satyny ale te ciemniejsze, np. czernie, które też wymagają budowania ale nie ma tragedii! Najmocniejszą stroną w tej paletce i w ogóle w cieniach MUR są ich perły, które mają aspiracje do bycia metalicznymi, co mnie szczerze mówiąc kupiło od początku :)

Cienie same w sobie nie pachną, pachnie niestety fabryką sama paletka ale da się przeżyć ;)

Kolory bardzo ładnie się nakładają pędzlami syntetycznymi, na mokro lub na mokrą czy kremową bazę pod cienie, chociaż ja osobiście wolą po prostu nakładać je zwilżając wcześniej pędzel zwykłą wodą!
Na moich powiekach odcienie trwają cały dzień w niezmienionym stanie - nie bledną, nie utleniają się ani nie łączą się w jedną plamę koloru. Dodam jeszcze, że jeżeli zdecydujecie się nakładać je pędzelkiem suchym to weźcie poprawkę na to, że cienie te lubią się osypywać i należy pędzelek otrzepać.
Ja Wam z całego serca polecam tę paletkę, gdyż jakościowo jest lepsza od pierwszej cielistej, jaką MUR wypuścił! Zdecydowanie warta zakupu :)


Co myślicie o tej paletce?
Lubicie cienie MUR?

14 komentarzy

  1. Lubię paletki MUR ale jednak na tą chyba bym się nie zdecydowała :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Odcienie bardzo mi się podobają :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uważam, ze MUR to dość dobra firma. I na dodatek cienie nie są złej jakości i nie są najdroższe :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zastanawiałam się ostatnio nad zakupem tej paletki :) no i chyba się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się jej kolorystyka :) jeszcze nie miałam palety z MUR :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo dobra ocena, ale skoro cały dzień utrzymują sie w nienaruszonym stanie nie mogło być inaczej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Też jestem zadowolona z tej paletki. Na moim blogu jest metamorfoza przy użyciu tych cieni :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. fajna jest ta paletka, ale jak dla mnie to trochę za dużo jest kolorków, które aż tak bardzo się nie różnią od siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię paletki MUR, mam ich kilka :) Ta jakoś do mnie nie przemawia, bo jak dla mnie jest w niej za dużo bardzo podobnych do siebie odcieni ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. ja się skusiłam na Iconic 1 i się zawiodłam, chyba już nie kupię żadnej paletki tej firmy :( aczkolwiek rozświetlacz w serduszku jest piękny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. fajna recenzja, mam pytanie jak nakladac na mokro?

    OdpowiedzUsuń