[BLOG] BUBLE KOSMETYCZNE - KOLORÓWKA, PIELĘGNACJA, PĘDZLE

Hejka :) Dzisiaj przychodzę do Was z postem, który będzie podsumowaniem moich porażek kosmetycznych oraz produktowych (akcesoria), z których nie byłam zadowolona, które się u mnie nie sprawdziły i których nigdy więcej nie zakupię. Część to totalne porażki a część rzeczy to mało przeze mnie lubiane i używane.
Zapraszam do lektury! :)




Maseczka nie robi nic oprócz niemiłego rozgrzania twarzy, który nie sprawiał mi żadnej przyjemności a wręcz ból. Po co cierpieć bez rezultatów?



Kosmetyk zastygał na twarzy, lepił się niemiłosiernie a co gorsza nie wchłaniał się głęboko i dawał efekt sztuczności na twarzy, tj. jakbym posmarowała twarz zwykłym kremem i przykleiła sobie folię do buzi. Nie lubię!


Pierwsza aplikacja zakończyła się porażką! Twarz była czerwona, dosłownie poparzona i odczuwałam niesamowity ból - dopiero porcja wapna ukoiła moje cierpienie. Później takich rewelacji nie miałam ale nie zauważyłam też jakiś cudownych właściwości tego produktu. Zmywał umiarkowanie dobrze, nie zachwycająco, dlatego moje 2 duże butle zużyłam i nigdy więcej nie wrócę - znam lepsze kosmetyki.


Top coat wysuszający, który nie robi nic! Nie działał z żadnym lakierem, który miałam a ponadto nie przedłużał też trwałości lakieru kolorowego. Nie nie nie!



Pędzle golnie średnio wykonane ale najgorszy jest fakt, iż włosie w skuwkach bardzo słabe jakościowo - po czasie stało się sztywne, drapiące i nieprzyjemne w użytkowaniu. Nigdy więcej pędzli od nich naturalnych nie kupię ale ciekawa jestem syntetycznych, które zbierają dobre recenzje.



Pierwsza butelka kupiona wieki temu wywołała u mnie prawdziwy zachwyt! Baby hair pojawiały się na potęgę, włosy i skalp były zadowolone ale do czasu... Drugie opakowanie kupiłam po rzekomej poprawie formuły i to był błąd - skalp był potwornie wysuszony, pojawiały się twarde strupy na głowie i łupież. Co z tego, że miałam baby hair jak musiałam potem leczyć skalp?



Szampon ten spowodował u mnie potworny łupież alergiczny! Taki, którego długo się nie mogłam pozbyć a co gorsza - włosy były matowe, niemiłe w dotyku i na pewno ten kosmetyk nie pojawi się w mojej łazience ponownie.



Krem, w którym pokładałam ogromne nadzieje a okazał się sromotną klęską! Kolor zupełnie do mnie nie pasuje (po czasie jeszcze się utlenia) ale co gorsza - kosmetyk ze mną zupełnie nie chciał współpracować, gdyż robił smugi niemiłosierne i prześwity. Niestety, ja go nie polecam.



Krem, którego kolor zupełnie do mnie nie pasował ale najgorszy jest fakt, iż mnie szczypał i rolował się w nieestetyczne babole, które wyglądały jak broda :D



O to najlepszy przykład nawiedzenia twórcy przy pracy! O ile kolor kosmetyku jest świetny i bardzo dobrze neutralizował zaczerwienienia, o tyle tragedią było zastosowanie w nim srebrnego brokatu! Nie wiem, co autor tego produktu miał na myśli ale błyszczące drobiny całkowicie dyskwalifikują tę bazę!


Uff, lekka przerwa i następna porcja porażek :D



Po pierwsze: jakie medium beige?! Przecież ten kolor to dobry dla mulatki a nie średnio opalonej skóry! Dodatkowo odcień się utlenia i nawet rozjaśniony innym fluidem wygląda strasznie. 
Konsystencja ciężka, obciążająca i wysuszająca. Nie!



Cudny kolor i nic poza tym. Lakier tego samego dnia potrafił odprysnąć - z bazą i top coatem. Nawet Essie Good to go nie pomogło. Nigdy więcej!



Tusz, który wielką porażką nie był ale nie dawał efektu WOW, przez co nie był moim ulubieńcem i powędrował w świat. Szczoteczka niemiłosiernie wielka, która niestety kilka razy wylądowała w moim oku i brudziła powiekę.



Kultowy i kochany przez kobiety a przeze mnie szczerze znienawidzony! Kolor to dla mnie tragedia - zimny i lekko siny róż, który w zasadzie bardziej przypomina biel na mojej skórze. Obojętnie jak go nakładałam, zawsze wyglądał sztucznie na mojej twarzy i dawał efekt tandetnej folii, której nie lubię.



Kolejny hicior, którego szczerze nienawidziłam i powędrował szybko w świat! Pędzle niezbyt precyzyjne w swoim kształcie, włosie na końcach się kulkowało. Po kilku praniach zaczęła się z nich robić ścierka. NIE



Słaby skład z wysoko umieszczoną parafiną, która mnie zapycha ale używałabym pod oczy gdyby nie fakt, iż korektory te rozpuszczają się na skórze i guzik kryją! Nie widzę w nich pozytywów i nie mogę polecić.



Doszłam do połowy opakowania i podtrzymuję swoją opinię - jest to jeden z najgorszych korektorów jakie miałam! Bardzo ciężki, wysuszający i zupełnie nie współgrający ze mną. Zakryta krosta po 1h była widoczna a pod oczami (wymieszany nawet z kremem) ważył się. Obecnie używa go moja Mama i również nie jest nim zachwycona. 



Piękny kolor zamknięty w formule, która zupełnie ze mną nie współgra! Pianka, tudzież mus nie dość, że robi prześwity to nałożona solo czy nawet na Duraline po wyschnięciu odpada płatkami brokatu! Używam go czasem tylko do wykonania kreski w połączeniu z Duralinem, na całej powiece robi się tragedia!



Lekkie korektory, które u mnie zupełnie niczego nie kryły, nie miały do końca trafionych odcieni a ponadto potwornie przesuszyły moją skórę.



Ostatnia, kupiona szminka tej firmy (miałam ich łącznie ponad 20 w kolekcji z różnych serii). Pomadka miała cudny kolor, pięknie sunęła po ustach ale zupełnie nie zastygała w mat, cały czas była kremowa i przesuwała się na wargach! Nie trzymała się super długo nawet z bazą pod szminki Maca. Nie rozumiem nadal zachwytów nad tymi szminkami!



A na koniec mój największy ból i porażka czyli...




Miało być cudownie a skończyło się przesuszeniem skóry twarzy i pod oczami. Dłuuugo leczyłam buzie po tych kosmetykach, najgorzej było z nosem - zrywałam sobie skórę płatami! Nadal odczuwam wielkie rozczarowanie i smutek, że lubiane przeze mnie Shiseido zrobiło mi taką krzywdę :( 


Za jakiś czas spodziewajcie się kolejnej porcji bubli, gdyż zbiera się następna czarna lista :D
Ja tymczasem mówię tym produktom jak ten kot w filmie...


Jakie są Wasze porażki kosmetyczne?


27 komentarzy

  1. Chciałam kupić ten szampon z Garniera, ale jak spowodował u Ciebie taką reakcję to przy mojej wrażliwej skórze i przebojami uczuleniowymi wolę nie ryzykować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zużyłam nawet połowy butelki bo nie byłam w stanie a żeby było zabawniej - nie daje się on nawet do mycia pędzli :D

      Usuń
  2. mam to samo z milecelm tołpy :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie używałam właściwie żadnych z tych kosmetyków. Mąż jedynie używa Jantar... ale czy efekty widać? Słabo...

    OdpowiedzUsuń
  4. NA szczęście ostatnio większych porażek nie doznałam.... niektóre z przedstawionych to prawdziwe koszmary które nigdy nie powinny zostać dopuszczone do sprzedaży!
    Kot z filmiku mega! Znałam go wcześnej

    OdpowiedzUsuń
  5. Lancrone to fakt chyba najgorsze pedzle i tak naprawde nei najtansze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tanich na pewno nie należą i jakością super też nie grzeszą...

      Usuń
  6. Trochę Ci się tego nazbierało. Rozświetlasz z benefitu mnie zaskoczył, tak samo paleta korektorów z MUR którą właśnie miałam zamawiać ale w tej cenie to kupie chyba jeden i porządny. Na bazę z Catrice też chciałam się skusić.....
    No namieszałaś mi w głowie hahahahha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam szczerze o tym, co mi leżało na wątrobie od dawna! W sumie na blogu pojawiały się posty ale postanowiłam wszystkie porażki zebrać w całość i przedstawić w jednym poście :)

      Usuń
  7. Miałam krem z Garniera Hydra Adapt rozświetlający, totalna porażka. Coś im nie wyszło :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja używam dopiero 2 raz odżywki z jantara zobaczymy jak się u mnie sprawdzi :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Myślałam, ze tylko mnie jantar nie powalił na kolana. Pierwsza butelka była spoko, włosy rosły, wszystko ok. Druga flaszka nie robiła już nic. Zero czegokolwiek. Dobrze chociaż nic złego nie zrobiła :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Niewierze ... MAC w bublach ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, doszłam do połowy opakowania i dalej nie dałam rady się z nim męczyć... To produkt nie dla mnie!

      Usuń
  11. Ja jestem w trakcie używania wcierki Jantar i póki co u mnie się sprawdza :) Z reszty Twoich bubli nic nie miała, uf!

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj, to niedobrze, że tak u Ciebie zadziałał ten szampon z Garniera :( u mnie jest zupełnie na odwrót, no ale wszystko zależy od włosów i skóry głowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dobrze wiedzieć, nie kupie nigdy tego. Ja bym nie dotrwała do końca opakowania, co dopiero do dwóch :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja cierpliwa jestem i daję wiele razy szansę ale przy tych kosmetykach zwyczajnie się nie da...

      Usuń
  14. Jestem zdziwiona, że nr 6 się nie sprawdził. Raczej go chwalą.

    OdpowiedzUsuń
  15. Z szamponem z Garnier i maseczką z Eveline też się nie polubiłam. Wcierke z jantar testuje tak samo jak tą bazę z catrice.

    OdpowiedzUsuń
  16. Korektor MAC bardzo lubię, ale Jantar się u mnie kompletnie nie sprawdził ;/

    OdpowiedzUsuń
  17. Tego szamponu z Garniera używam tylko raz w tygodniu. Faktycznie włosy są po nim bardzo tępe, ale to szampon oczyszczający. Po nałożeniu odżywki wszystko u mnie wraca do normy, ale muszę zaznaczyć, że atopowcem jestem. Jantar też mi jeszcze krzywdy nie zrobił. Szkoda, że u Ciebie te kosmetyki wypadają tak słabo.

    OdpowiedzUsuń
  18. Kurde ile bubli Ci się trafiło :/

    OdpowiedzUsuń
  19. Mam identyczną opinię na temat korektora Mac ProLongwear. Masakrycznie przesusza skórę pod oczami. jak powiedziałam o tym w salonie Mac, pani spojrzała się tak, jakbym zabiła jej matkę :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę, nie jestem osamotniona w swojej opinii :D Mnie robił kuku nawet mixowany z kremem i nie byłam w stanie tego zmienić...

      Usuń
  20. Całe szczęście że u mnie szampon Garnier z cytryną i glinką sprawdzał się znakomicie :)) Co do paletki Cover&Conceal MUR- myślę że to całkiem dobre kamuflaże, ale nienawidzę ich tłustej, woskowej formuły! Cóż mi z tego, że dobrze kryją, skoro czuję, jakbym wysmarowała twarz smalcem? :(

    OdpowiedzUsuń