[RECENZJA] PERIPERA - ZESTAW FARBEK DO UST ORAZ KOSMETYKÓW DO TWARZY - WARTO?

Hejka! 😊 Są takie recenzje, które czekają w nieskończoność aby o nich napisać. Dzieje się u mnie tak tylko wtedy gdy mam do czynienia z produktem, który mnie rozczarował i dzisiaj będzie o zestawie, do którego mam pewne "ale". Może nie są to totalne buble, jednak warto zwrócić uwagę na pewne aspekty każdego z produktów, które za moment zobaczysz. Set całościowo i wygląda i cenowo wypada super, gdyż dostajesz nie tylko fajnie prezentujący się gadżet ale również masz szansę przetestować różne formuły do ust i twarzy a przede wszystkim zobaczyć na czym polega makijaż w azjatyckim stylu (Peripera pochodzi z Korei). Jeżeli jesteś ciekawa azjatyckich trendów i kosmetyków to ten wpis jest dla Ciebie, zapraszam!



Pojemność / Tint Water 3,5g
                   / Ink Velvet 2,7g
                / Ink Airy 2,7g
                         / Ink Concealer 4,2g
                 / Ink Multi 2,7g
Cena zestawu ok 28$
Kupisz podobny (z lodówką) TU lub osobno każdy TU i TU


Informacje ogólne


Kosmetyki zapakowano w foliowe, sztywne pudełko.
Docelowo cały set zamknięto w uroczej, żółtej walizce, do której były dołączone dobrej jakości naklejki związane z podróżą, w tym przypadku z Nowym Jorkiem.
Sama walizka jest super wykonana i rzeczywiście zachowuje się, jak typowa torba na kółkach!
Rączka się wysuwa, kółka się kręcą. Taka głupotka ale cieszy oko, fajnie wygląda na półce i jest ciekawym gadżetem do zdjęć.

Wewnątrz znajdziemy 5 kosmetyków - miniatur, które w większości (poza kosmetykiem multi) znajdziesz w pełnym wymiarze. Co konkretnie znajdziesz w zestawie?




Tint Water nr 3 - produkt do ust, który jest jak kolorowa woda. W tym zestawie trafił się odcień  czerwony o lekko pomarańczowych tonach. Produkt bardzo wodnisty, przez co trudno się go nakłada i u mnie robi smugi, co daje nierównomierny efekt pokrycia ust. Barwi wargi, jednak jest najmniej trwały z całego zestawu! Dodam, że ma dziwny zapach, jakby owocowego wina (?).

 Ink Velvet nr 2 - najbardziej kremowy i napigmentowany produkt do ust! Kosmetyk jest kremowo - piankowy. Kolor, który mam to czerwień o neonowo - pomarańczowym tonie, istna żarówa! Nakłada się równomiernie, jest bardzo przyjemny w noszeniu i ciężko domyć po nim wargi, gdyż zabarwia usta najmocniej z całego setu. Pachnie owocowo.

Ink Airy nr 5 - na skórze bardziej wodnisty ale szybko zmienia się w delikatną piankę. przyjemnie się nosi na ustach, jednak jest mniej trwały i mniej barwi wargi, niż kolega wyżej. Odcień w opakowaniu to kolor lekko zgaszonego arbuza, jednak na moich naturalnie ciemnych wargach staje się intensywnie różowy! Pachnie najprzyjemniej z całej trójki do ust - delikatnie i kremowo.

Ink Concealer nr 1 -  korektor w bardzo jasnym kolorze o lekko różowych tonach. Dobrze kryje, ładnie wygląda na twarzy i pod oczami, nie wchodzi w zmarszczki. Nie jest to produkt, który wysycha i zastyga, potrzebuje utrwalenia.

Ink Multi - produkt wielofunkcyjny, który może posłużyć jako bronzer oraz cień w kremie.
Kolor utrzymany w chłodnej tonacji, jasny - perfekcyjny dla bladolicych kobiet! U mnie niestety się nie sprawdził i zużywam go jako cień w kremie.


Działanie



Zacznę od plusów. Pomijając aspekt wizualny, który jest rzeczywiście ciekawy, przyjemny dla oka to całościowo otrzymujemy bardzo dobrej jakości kosmetyki o różnym przeznaczeniu i wykończeniu. Dzięki temu zestawowi poznałam formuły wcześniej mi nieznane i mogłam poczuć na własnej skórze, przekonać się czy azjatyckie trendy w malowaniu ust się u mnie sprawdzą.
Z całego zestawu najbardziej polubiłam  Ink Velvet, Ink Airy i Ink Concealer za wygląd na skórze i trwałość. Kosmetyk Multi i Tint nie zachwyciły mnie aż tak by sięgnąć po nie ponownie.

Teraz przejdę do minusów.

Nie wszystkie kosmetyki jednakowo dobrze się u mnie sprawdziły! Największy psikus sprawiał Tint, który nie chciał się w ogóle równomiernie nałożyć na usta i smużył, co powodowało nieestetyczne placki, jakbym była po jakimś wypadku - koszmar. Na szczęście znalazłam na niego sposób! Mieszam z maścią do ust i tworzę swoją farbkę.

Kolejna sprawa to kondycja ust przed i po nałożeniu. Jeżeli nie zrobisz peelingu, zapomnij że wargi będą prezentować się dobrze! Każdy z produktów do ust, jako że trwały (mniej lub bardziej) po całym dniu noszenia przesusza usta, miej to na uwadze. Jeżeli myślisz, że przechytrzysz system i nałożysz pod spód balsam lub maść to też możesz się niemile zaskoczyć, gdyż te "farbki" nie lubią niczego pod spodem i potrafią smużyć!

Jak ich używam? Jeżeli nakładam na usta to wcześniej są one wypielęgnowane, przygotowane na przyjęcie farbki. Bardzo dobrze sprawują się też w roli różu na policzki. Na co dzień ich nie używam a jedynie w dni kiedy chcę się umalować i nie myśleć w ciągu dnia o poprawianiu ust.
Czy sięgnę po nie ponownie? Biję się z myślami bo Ink Velvet i Ink Airy mają fajne konsystencje ale wiele zależy od kolorów, czy trafię coś co będzie do mnie pasować.
Na koniec dodam jeszcze, że kosmetyk Multi choć formułę miał fajną to niestety ale ma kolor dla mnie bardzo nie trafiony, podobnie jak korektor.

Reasumując

Nie wszystko jest dla wszystkich! Jeśli jednak lubisz formuły lekkie, super długotrwałe to te produkty mogą się u Ciebie wyśmienicie sprawdzić! Ja czuję jednak lekkie rozczarowanie i nie wiem czy zakupię coś jeszcze z tego typu farbek do ust. Zestawu jednak nie żałuję bo poznałam coś nowego a i jest to dla mnie piękna pamiątka z Nowego Jorku, gdyż właśnie tam kupiłam tę uroczą walizkę.


Znasz azjatyckie farbki do ust?


5 komentarzy

  1. W sumie ciekawe raz na jakis czas czy np w letnie upaly jak znalazl hihihi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wyjazdy jak najbardziej! Szybki mejkap, poprawek zero i masz spokój. Na co dzień jednak bym uważała ;)

      Usuń
  2. O tintach trochę słyszałam ale jeszcze nie wpadły mi w ręce 🙂

    OdpowiedzUsuń