[🛫PODRÓŻE🛫] ALBANIA 2017: CENY, RESTAURACJE, JEDZENIE, MENU, TARG💲💲💲

Hejka! 😎Dawno się nie widzieliśmy a ja bardzo stęskniłam się za swoją blogową działalnością!
O tym, co się ze mną działo przez ostatni miesiąc usłyszycie w najnowszym video, które opublikuję w tym tygodniu, natomiast teraz przejdziemy do wpisu o Albanii. Moja relacja będzie obszerna, więc zróbcie sobie herbaty / kawy i usiądźcie wygodnie w fotelu. Zapraszam do czytania!

Nim przejdę do wpisu, pragnę przypomnieć Wam o wcześniejszych postach, w których pisałam ogólnie o kraju, co można zobaczyć oraz ile kosztuje jedzenie.
Poniżej podaję linki do nich:



Zatem ten nowy wpis traktujcie jako update do poprzednich postów 😀



Zacznijmy od początku



Nasza podróż do Albanii odbyła się również z biurem podróży Millenium Travel ale tym razem wybraliśmy się samolotem i przed sezonem bo w maju (albańska wiosna), więc i podróż była dużo mniej męcząca oraz zdecydowanie krótsza, niż autokarem. Tak samo, jak poprzednim razem wylądowaliśmy na greckim Korfu, gdzie oczekiwaliśmy na prom (odwiedziliśmy również restaurację, w której zrobiliśmy fotki menu, zobaczycie je dla porównania z cenami z Albanii pod koniec wpisu). Powiem Wam, że jaja na promie były niezłe gdyż trafiliśmy na sztorm i ludzie za burtą haftowali równo, jednak ja trzymałam się dzielnie... stołu, dzięki któremu ominęły mnie takie atrakcje 😂 (na foto poniżej jeszcze było spokojnie haha).



Po raz kolejny zdecydowaliśmy się odwiedzić Ksamil. Dlaczego? Właściwie z dwóch powodów: przede wszystkim mamy tam przyjaciół i to ich chcieliśmy zobaczyć a po drugie są tam piękne plaże oraz wysepki. Na miejscu okazało się, że i ceny są niższe, niż w Sarandzie - zarówno w restauracjach jak i marketach, co było dla nas małym zaskoczeniem, gdyż odwiedzając portowe knajpki kilka lat temu ceny były identyczne, jak w Ksamilu (najbardziej zaskoczyły mnie ceny w jednej knajpie w porcie!).



Co się zmieniło po kilku latach?



Coraz więcej betonowych dróg! Jeszcze więcej hoteli, apartamentów, knajpek. Widać, że kurorty turystyczne i właściciele miejscowych biznesów się bogacą, co szczerze mnie cieszy, gdyż ludzie w Albanii pracują w pocie czoła by zarobić na chleb, starają się też aby klient wrócił.
Idąc do restauracji coraz częściej możemy spotkać kelnera, który dobrze mówi po angielsku a zdarza się też, że i przywita nas po polsku! "Nasz klient, nasz pan", więc czego się nie zrobi aby zarobić 😉

Zaglądając do marketów także będziemy zadowoleni, gdyż ilość produktów do wyboru jest ogromna! Pomijam sprawy oczywiste jak tutejsze owoce, warzywa, sery (które nadal są eco, gdyż Albania to wciąż zbyt biedny kraj, żeby faszerować świństwem biedne zwierzęta), które możemy bez problemu kupić, podobnie jak chociażby produkty firmy Barilla, których wcześniej nie widziałam!
Oprócz tego wszelkiej maści Kinder Bueno, Lay's, Cola, sardynki, przyprawy itp. 

W Sarandzie spotkałam nawet ręcznie rysowane ikony oraz inne tego typu produkty, które podejrzewam są robione z myślą o Polakach, których jeszcze więcej, niż w latach poprzednich.



Czy Albania to bezpieczny kraj?



Warto poruszyć ten temat w dobie dzisiejszych zamachów terrorystycznych i wszelkich przejawów agresji wobec innych ludzi. Albania to kraj bezpieczny i pomimo, że dominującą religią jest Islam to nie dość, że nie spotkamy kobiet w burkach to dodatkowo mało jest tak naprawdę osób wierzących w cokolwiek bo nawet jeśli ktoś się zadeklaruje z jakąś wiarą to najczęściej tylko po to by wpisać coś w dokumenty. Bardzo długą rozmowę mieliśmy na ten temat z naszych przyjacielem Arbrim, który potwierdził nasze przypuszczenia - komunizm wyniszczył wszelkie wierzenia.

Zatem jadąc do tego kraju, nawet przed sezonem jak my, kiedy nie ma żywej duszy a jedyne, co oglądasz to twarze tubylców - nie bój się, że idąc z partnerem ktoś Was napadnie, zabije, zgwałci itd.
Oczywiście, samotnym kobietom w ogóle nie polecam podróży do obcych krajów, ani tym bardziej wieczornych spacerów tam! Męskie oczy patrzą i nie warto kusić losu.



Ceny, Restauracje, Menu, Targ




Najczęściej szukana fraza i chyba najważniejsza informacja: ceny za jedzenie zarówno w sklepach, restauracjach jak i na targu!  
Nim przejdę do cen w Albanii, pokażę Wam dla porównania przykładowe Menu z Korfu, żebyście mieli jakiś odnośnik czy jest drogo czy nie.







W Albanii oczywiście też możecie płacić w Euro ale lepiej jednak posługiwać się tutejszą walutą - Lekami. No właśnie, odnośnie Leków! Musicie mieć ze sobą EU i dopiero na miejscu wymienić najlepiej w hotelu lub w markecie, tylko jak się okazało na miejscu - w sklepach kurs jest ciut mniej korzystny, nam policzono 134 Leki za 1EU a wiem od Arbriego, że można było dostać też 136.


Teraz przejdźmy do jedzenia! Potrawy restauracyjne, jak i półprodukty wciąż zachwycają swoją jakością oraz faktem, iż nadal możemy cieszyć się żywnością nie przetworzoną. Ceny cały czas, podobnie jak w Polsce - niskie. Jadąc tam z wyżywieniem na własną rękę (my w tym roku chodziliśmy tylko po knajpach) jest bardzo ok. Podobnie wygląda sytuacja z zakupami w markecie - dostaniecie półprodukty, z których możecie zrobić pełnowartościowy posiłek lub chociażby pyszne kanapki z serem czy wędliną. Mięsny sklep w Ksamilu również istnieje z super świeżym i prawdziwie wiejskim mięsem!




Jeżeli chodzi o jedzenie restauracyjne to wciąż zachwycam się przepysznymi owocami morza oraz jagnięciną, które są perfekcyjnie przygotowane, doprawione a porcje zdecydowanie nie są mikro.
Ponownie wróciłam do ukochanej restauracji Korali, w której pracuje nasz przyjaciel Arbri.



Nigdzie nie spotkacie tak fantastycznej restauracji - taniej, z genialną obsługą i z autentycznym uśmiechem, życzliwością a do tego pięknym wystrojem, który cieszy nasze oczy, podobnie jak i przepiękny widok na wysepkę i panoramę Ksamila.

Jedzenie? Po kilku latach nie pogorszyło się a wiem od właściciela, że ma być (możliwe, że już wprowadzili) nowe menu z nowymi cenami (mają dodać kilka nowych dań do starej karty a podwyżka raptem o 100Leków, czyli jakieś 3zł). Nie widziałam nowego menu ale wrzucę Wam dla przypomnienia to bazowe z maja tego roku.


Menu w Korali.








A tak prezentują się dania w Korali.


Poniżej podam Wam nazwy potraw oraz prosty sposób na przeliczenie na zł: cena w lekach x 3 i odejmujemy dwa zera od końca licząc.


1 - Chicken soup (zupa z kurczaka) 350Leków = ok 10zł

Zaskakująca w smaku! Kremowa, pyszna, lekka i orzeźwiająca. Pod koniec gotowania dodaje się żółtko a dodatkowo klient dostaje cytrynę, którą należy skropić posiłek. Pychota!

2 - Sauteed mussels ( muszle w białym winie) 500Leków = ok 15zł

Obłędne! To dla nich wróciłam do Albanii, oczywiście zaraz po Arbrim haha.

3 - Prawns with ouzo (krewetki z ouzo) 1300Leków = ok 39zł
Maciej się nimi zachwycał! Czuć było zapach alkoholu, na dodatek pięknie podane i perfekcyjnie wyczyszczone. Aż ślinka cieknie na ich widok.

4 - Fried squid (kalmary w cieście) 800Leków = ok 24zł
Pychotka! Miękkie, delikatne i rozpływające się w ustach. Mniam!


W tym miejscu napiszę coś, co część z Was zaskoczy (ci z Was, którzy śledzą moje poczynania na Instagramie, wiedzą o czym mowa) - byłam w kuchni Korali i miałam okazję ugotować coś dla szefa oraz jego pracowników! Zdecydowałam, że będzie to nasz polski rosół 😁
Powiem tak: kuchnia była tak czysta, że można było jeść z podłogi! Wszystko lśniło, pachniało czystością, wszystkie naczynia, przybory poukładane pod linijkę. Nie było mowy nawet o najmniejszym pyłku! Ale co ja się dziwię... To wszystko przecież czuć w jedzeniu!
Poniżej możecie zobaczyć mnie grasującą w kuchni Korali 😂



Czy może być lepsza reklama restauracji od tej, gdzie klient może zobaczyć kuchnię i nawet w niej ugotować? Uważam, że nie! Absolutnie kocham to miejsce za perfekcyjne jedzenie, które kreowane jest przez idealnie skomponowany zespół profesjonalistów z szefem na czele. Nie dość, że zjecie tanio, zdrowo, pysznie to jeszcze Arbri obsłuży Was tak, jak nikt nigdy wcześniej tego nie zrobił z rozbrajającym uśmiechem na twarzy a to wszystko w otoczeniu pięknego wnętrza i jeszcze piękniejszej przyrody. Absolutnie kocham Korali 💓


Jedzenie w Sarandzie


Panorama Sarandy


Kolejna przygoda i niesamowite doświadczenie z jedzeniem miałam w Sarandzie 😎
To tutaj kupiłam wyśmienity koniak o nazwie Skënderbeu i jak się okazało na miejscu: są aż 3 rodzaje tego trunku! Najsłabszy i najtańszy jest z białą etykietą, potem jest z czarną (oba koniaki w okrągłych butelkach) i jest jeszcze jeden, również z czarną etykietą ale w płaskiej butelce z trzema gwiazdkami (pakowana w czarne, kartonowe pudełko) i właśnie ten jest najlepszy (w Ksamilu go nie widziałam)! Dlaczego? To koniak pięcioletni a jego cena w przeliczeniu na złotówki, z tego co pamiętam to 30parę zł. Według mnie warto zakupić!



Przechadzając się po mieście trafiłam na targ, którego wcześniej nie znałam. Nie był to targ zachwycający wizualnie ale mnogość owoców, warzyw,  przypraw oraz miodów ręcznie robionych przez miejscowych przyprawiały o zawrót głowy, podobnie jak zapachy! Nigdy wcześniej nie doświadczyłam takiej ferii aromatów! Kupiłam sporo przypraw oraz ziół i powiem Wam, że nie dość iż ceny niskie (paczka liści laurowych, zbieranych w Albanii kosztowała 100Leków = 3zł) to jeszcze jakość tych przypraw jest bardzo wysoka. Używałam ich niedawno i mogą się schować te nasze kupione w marketach! Oczywiście, w albańskich sklepach też kupicie przyprawy, tylko są trochę droższe - 150-220Leków, w zależności od przyprawy. 

A tak były zapakowane, kupione na targu.


 Szałwia


Słodkie migdały w łupinach (były też migdały gorzkie dobre na cholesterol!)

Dotrzeć tam było bardzo prosto, gdyż jadąc z Ksamila autobusem wysiadało się na stacji końcowej i po tej samej stronie ulicy wystarczyło iść kawałek w prawo (stojąc twarzą do przystanku) w kierunku hotelu Cakalli i restauracji Pavarotti.



A teraz idziemy do restauracji w porcie!



Taki był widok z knajpki w Sarandzie.


Jeżeli chodzi o jedzenie w restauracji to spotkało mnie zarówno miłe jak i niefajne zaskoczenie.
Zacznę od miłego: spróbowałam zupy, którą jedzą tubylcy. Jest to zupa gotowana na owczej głowie i choć brzmi obrzydliwie wyglądała ładnie i miała genialny smak! Po raz kolejny wróciłam do fajnego miejsca, tym razem w Sarandzie. Wybaczcie, że nie pamiętam nazwy ale knajpka ta jest cała drewniana i znajduje się przy porcie z deptakiem.


Zupa to był koszt ok 7zł


Kolejne danie, na które się zdecydowałam pierwszy raz w życiu to była pizza frutti di mare, której zawsze obawiałam się w Polsce z wiadomych przyczyn. A tutaj? Smakowała super, nic nie śmierdziało, wszystko świeże, ciasto idealne, cienkie - nie opadało. Mniam!


Pizza z owocami morza to był koszt ok 24zł


Poniżej podaję Wam menu z tej restauracji 👇



Wrzucam Wam na koniec fotki z innych knajpek z Menu, które spotkaliśmy spacerując po Sarandzie.




Jeżeli chodzi o niemiłe zaskoczenie to niestety w pysznej restauracji Guvat znacząco podnieśli ceny!
Nie robiłam zdjęć karty, gdyż szybko tam weszłam i jeszcze szybciej wyszłam bo po co płacić więcej za coś, co mogę zjeść w Ksamilu?



Zwiedzanie


Ponieważ nasz pobyt był krótki i podyktowany głównie wizytą z Arbrim (sporo też widzieliśmy wcześniej), zdecydowaliśmy się na wykupienie jednej wycieczki z biura Millenium Travel - Jeep Safari. Wszystko byłoby pięknie i cudownie gdyby nie kapryśna pogoda, która w maju (wiosna w Albanii) bywa bardzo zmienna, o czym przekonaliśmy się na własnej skórze! Były dni bardzo ciepłe ale też chłodne, burzowe, gdzie padało na całego. W nocy temperatura potrafiła spaść do ok 15st, powietrze było zimne i nie dało rady chodzić w krótkich spodenkach i bez kurtki.

My jednak zaryzykowaliśmy z jeep safari i miejsca, które odwiedziliśmy, widoki oraz urocza wioska z garstką mieszkańców, w której jedliśmy posiłek przygotowany przez nich były niezwykle urocze!








Do widzenia Albanio


Albania to piękny kraj, dla nas Polaków nie tylko atrakcyjny pod względem cen ale również pogody, tylko jeżeli kochacie wysokie temperatury, jak ja to nie wybierajcie się przed sezonem tylko albo w wysokim albo po, kiedy ziemia jest nagrzana ale temperatury nie zabijają człowieka.
Dla mnie maj był za chłodny i zbyt kapryśny ale po raz kolejny wszystko zostało wynagrodzone przepięknymi widokami, cudownym jedzeniem i przede wszystkim naszym ukochanym Korali z Arbrim na czele. Myślę, że kiedyś wrócę do tego kraju.




A Wy byliście w Albanii?
Co myślicie o tym kraju?

25 komentarzy

  1. Jestem mega zaskoczona cenami. Naprawdę za małe pieniądze można zjeść. Pięknie wyglądacie i w ogole jestem zaskoczona całą wycieczką. Nie dużo słyszałam na temat Albanii!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komplement! Albania jest piękna, niezwykle tania, smaczna, prawdziwie eco i co najważniejsze - są tam niezwykle mili i uśmiechnięci ludzie 😄

      Usuń
  2. Nie pdzypuszczałabym, że Albania to taki piękny kraj. Jednak ten Islam mnie trochę odstrasza. Ceny jedzenia nie wygórowane, podobnie jak w polskich lokalach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Islam tylko na papierze! To bezpieczny kraj i byłam tam po raz trzeci, nic się nie dzieje złego i można spokojnie jechać.

      Usuń
  3. Choć nie jestem typem podróżnika to ci zazdroszczę! Piękne zdjęcia no i ty jak zawsze prześliczna. Swoją drogą ciekawy kierunek obraliście... Fajnie się czegoś dowiedzieć o kraju który widzi się jedynie od święta w telewizji. Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komplement. To nie jedyna podróż w tym roku, czekają Ciebie kolejne podróżnicze wpisy 😊

      Usuń
  4. Wow, jestem w szoku, jedzenie tańsze niż nad naszym Polskim morzem, a jak pięknie podane! Przepiękne widoki <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albania jest nadal tania ale za 10lat to się może zmienić... Kiedyś będą tam ceny jak w Grecji, więc warto jechać póki jest tanio.

      Usuń
  5. Matko to jedzenie wyglada super, aż slinka cieknie, a ceny w sam raz

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie opisane az się chce tam byc

    OdpowiedzUsuń
  7. Sledzilam i czekalam na wpis ❤ przyjemne z pozytecznym. Odwiedzilas pezyjaciol, spedzilas z nimi fajnie czas, zostala garstka Polski w ppstaci gotowania rosolu. Co tu chciec wiecej. Ale ceny kosmos. U nas nad morzem mi szczeka opadla, jak pani za gofra chciala 28 zl (posypanego cukrem pudrem!).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matko jedyna, 28zł na gofra z cukrem pudrem?! Toż to rozbój w biały dzień 😱 😱 😱

      Usuń
  8. Zzdroszczę kochana ;/ ja to nie pamiętam kiedy ostatnio udało się nam gdzieś wyjechać ;/

    OdpowiedzUsuń
  9. jak jedzenie jest takie tanie to sie przeprowadzam, tak serio to bardzo zazdroszczę ci :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Po zdjęciach widać,że to była wspaniała podróż! Uśmiechy nie schodzą Wam z twarzy. Czytając wpis aż zgłodniałam :p

    OdpowiedzUsuń
  11. Swietna podróż, my niestety w tym roku zostajemy w domu, ale bardzo chcialabym ydac sie właśnie do Albanii :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękne miejsce a widoki cudowne jestem pod wrażeniem! 😍

    OdpowiedzUsuń
  13. Nigdy nie byłam w Albanii, Ale dzięki Tobie kochana już co nieco o tym kraju wiem✌ najbardziej spodobała mi sie nazwa waluty - leki😊 kuchni równiez z wielką przyjemnością skosztowałabym. Kto wie, może kiedyś będę miała taką możliwość👍👍👍

    OdpowiedzUsuń
  14. Oo chciałbym tam pojechać tak tanio ! Może za jakieś dwa lata się tam wybiore.

    OdpowiedzUsuń
  15. My byliśmy w Albanii motocyklem, wszystko organizowaliśmy sami i niestety, ale mieliśmy dość tego chaosu, braku zasad ruchu drogowego i wszelkich absurdów, to że nic nam się nie stało przy tylu wymuszeniach pierwszeństwa, to jest jakiś CUD. No i wszechobecna ilość śmieci wszędzie, na poboczach, na plażach, nas totalnie zniechęcała... Czuliśmy się jak w jakiejś dżungli :P

    OdpowiedzUsuń
  16. W Grecji to norma ;) Żebyś widziała jak się w Meksyku jeździ hahaha :D DO tego wszędzie policja na każdym kroku!

    OdpowiedzUsuń