[ZAPACHY] YSL BLACK OPIUM, WODA TOALETOWA

Hejka :) Wiecie, że kocham zapachy intensywne, ciężkie, przytłaczające i prawie nigdy nie sięgam po wody toaletowe! Kiedy więc robię wyjątek? Sięgam po nie, kiedy zapach jest na tyle trwały i urzekający, iż pragnę go w swojej kolekcji. Tak też było w tym przypadku :) Najnowsza propozycja od YSL zabiera nas w świat zmysłowy, kuszący ale jednocześnie zupełnie nie orientalny i nie przypominający w niczym klasycznego opium, którego osobiście nie lubię. Nie nawiązuje także zupełnie do wersji poprzedniej, tj. Belle D'Opium, które wielbiłam całym sercem!
Black Opium w wersji wody toaletowej to lekka, owocowo - drzewna wariacja na temat opium - orzeźwiająca, wiosenna, będąca zapowiedzią lata. Zachęciłam Was do czytania dalej? ;)


Pojemność 90ml
Cena 469zł


 Skład:

Zapach został zapakowany w kartonowe pudełko w stylu glamour, w którym dominuje czerń połączone z odcieniem różowego złota, matową czerń połączono z brokatowym błyskiem.
Jest elegancko i opakowanie przykuwa oko, zapowiadając intrygujące wnętrze ;)



Buteleczka jest szklana, czarna i zatopiono w niej różowy brokat, który na szczęście nie zostaje na dłoniach! Jest pięknie, glamour i solidnie - to lubię :) Atomizer został schowany pod piękny, czarny korek z nazwą firmy.


A co skrywa sam zapach? 

Głowa

czarna porzeczka, cytrusy, gruszka, mandarynka

Serce

kwiat pomarańczy, zielona herbata, kawa, jaśmin

Podstawa

białe piżmo, nuty drzew


Trwałość tej wody toaletowej jest zaskakująco dobra i o ile w ogóle nie sięgam po nie (często też perfumy się mnie nie trzymają), tak tutaj czapki z głów - czuję zapach i to przez długi czas! 
Na pewno nie jest to propozycja, która będzie przytłaczać nas oraz otoczenie, gdyż zapach ten pozostaje blisko naszej skóry, nie wlecze się za nami, więc o to się nie martwcie :)

Po psiknięciu wyczuwam na mojej skórze nuty smakowitej, słodkiej gruszki, cytrusów, które po kilku minutach przechodzą w spokojniejsze tony zielonej herbaty, kwiatu pomarańczy, jaśminu i odrobiny kawy by na koniec połączyć się z białym piżmem i nutą drzew.

Pierwsza chwila owocowa trwa krótko, dla mnie zbyt krótko i mogłaby trwać dłużej, jednak następne dwie fazy, w które przechodzimy z Black Opium są również ciekawe i na podobnym, mocnym poziomie co pierwsza - wyczuwalne. Nie ma tu etapu przemiany tej wody toaletowej, która by mi się nie podobała! Jak dla mnie tylko ta faza pierwsza mogłaby trwać odrobinę dłużej ale ogólnie zapach uważam za niezwykle udaną propozycję na wiosenne i letnie dni a dla niektórych wieczory do koktajlowej kreacji :)
Polecam!



Lubicie klasyczne Opium czy jego wariacje?

13 komentarzy

  1. Kusi mnie cholernie, ale ta cena dla "biednej studentki" to trochę za dużo :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudne choć strasznie drogie niestety :-B

    OdpowiedzUsuń
  3. Opium źle mi się kojarzy ale pochapałabym sie na YSL :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też niezbyt sympatyczne ale pozostałe wersje fajne, ta też :)

      Usuń
  4. Kojarzę ten zapach z reklam, ale nie miałam przyjemności go wąchać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, e ta pierwsza faza trwa najkrócej... W sumie ona jest dla mnie najbardziej interesująca :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam próbkę i bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Klasyczny Black Opium to mój zapach idealny. Wersja wody toaletowej jakoś nie przypadła mi do gustu. Co jest w niej mdłego, co nie za bardzo mi się podoba :-/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei nie jestem wielką fanką kawy ani jej zapachu na mnie i na dodatek perfumy się mnie nie trzymały zupełnie o.O

      Usuń