[PORÓWNANIE] STILA MAGNIFICENT METALS FOIL ( METALLIC COBALT) VS MAKEUP REVOLUTION AWESOME METALS (EMERALD GODDESS)

Hejka :) Lubicie błyskotki jak Pat? Ja kocham! Niestety, rzadko sięgam po cienie brokatowe czy foliowe z racji nadwrażliwości oczu, jednak takim pięknisiom nie mogłam się oprzeć i choć bardzo rzadko po nie sięgam, postanowiłam Wam te kosmetyki pokazać oraz porównać. Ciekawi? :D
To czytajcie dalej ^___^


Pojemność: Stila - cień 2g, płyn - 2ml / MUR - cień 1,5, płyn - ?
Stila cena ok 120zł / MUR cena ok 25zł


Skład:

Stila  /  MUR



Przejdźmy wpierw do kwestii czysto wizualnych :)


Oba produkty posiadają w zestawie:

- płyn uaktywniający i wiążący cień na powiece
- aluminiową paletkę


A teraz przejdźmy już do konkretów ;)



Wygląd zewnętrzny + skład zestawu

Stila

Cień został zapakowany w twarde, kartonowe pudełeczko wykonane z szarego papieru, który przywodzi na myśl czasy PRL - u. Jak dla mnie niezbyt to wykwintne! Z przodu znajduje się nadruk z wybranym przez nas kolorem, po bokach opakowania info co to jest, jak używać a z tyłu skład.

Paletka aluminiowa jest mała, zdecydowanie mniejsza od tej z MUR ale jakość wykonania jest taka jak w tańszym odpowiedniku.  Płyn, który nam uaktywnia cień został zamknięty w małej, szklanej fiolce z zatyczką a dodatkowo mamy maleńką pipetkę. Ciecz ta pachnie dla mnie paskudnie do tego potwornie szczypały mnie powieki a po zmyciu makijażu były koloru świeżej krwi - masakra. Ewidentnie ten płyn mnie uczula i nawet, kiedy nakładam go na dłoń to skóra szczypała :/



MUR

Kosmetyk został zapakowany również w twardy kartonik ale o srebrnym, błyszczącym kolorze z okienkiem, przez które widzimy dany kolor i przyznam szczerze, że lepiej to wygląda! Tutaj info, co to jest znajduje się z tyłu opakowania a skład z boku. Płyn, z którym rozrabiamy cień znajduje się w plastikowej, lekkiej buteleczce z dozownikiem i wydaje mi się, że pojemnościowo tego płynu jest tyle samo co w Stili (na foto płynu jest sporo bo dolałam z drugiego opakowania jakie posiadam, oryginalnie cieczy było do połowy w opakowaniu).



Opakowanie samego cienia


Cień Stila docelowo znajduje się w metalowym opakowaniu, które jest dosyć ciężkie jak na taki kosmetyk ale bardzo solidne :) Cień MUR natomiast znajduje się w opakowaniu również solidnym ale plastikowym. Oba są zakręcane i posiadają z przodu szkiełko. Wielkością i szerokością są niemalże identyczne - Stila może jest tylko o włos szersza i wyższa ;)



Formuła


Stila 

Cień w dotyku to dosłownie toporne płatki brokatu wymieszane z błyszczącym cieniem, tak ja to odbieram. Pod opuszką palca jest grudowaty, suchy i nie da rady go nałożyć na powiekę, nawet na zwykłej bazie u mnie się nie trzymał, więc raczej skazani jesteśmy na firmowy płyn
Pod wpływem wspomnianej cieczy cień staje się płynny, gładko sunie po powiece i zostawia na skórze mocny kolor oraz trójwymiary błysk. Trwałość znakomita, nic się nie zrolowało ani nie osypało!



MUR

Kosmetyk posiada podobną konsystencję jak Stila z tą różnicą, iż jest drobniej zmielony, gładszy i przyjemniejszy w dotyku. Jest również bardzo dobrze napigmentowany jak jego droższy kolega ale tutaj odpowiada mi bardziej dołączony do niego płyn - nie uczula i nie śmierdzi a do tego nie ma pipetki, tylko plastikową, lekką buteleczkę z dozownikiem. Cień pięknie się mieni, jednak nie posiada aż takiej głębi koloru jak Stila. Trwałość super przez cały dzień, nic się nie zrolowało ani nie osypało :)




Podsumowując:

Cień Stila to majstersztyk, zaczynając od opakowania a kończąc na jego wyglądzie na powiece, jest ciut bardziej napigmentowany od MUR, ładniej się prezentuje wizualnie ale płyn do niego dołączony niestety mnie uczula :( W przypadku MUR pigmentacja jest ciut gorsza, nie ma takiego trójwymiarowego błysku jak w Stila, takiej głębi ale według mnie jest to znakomita inspiracja!

Co łączy oba te produkty?

Przepiękny błysk na powiece, trwałość, bardzo dobra pigmentacja oraz ten sam sposób działania, nakładania, tj. trzeba rozrobić cień z dodanym do zestawu płynem, który mieszamy na aluminiowej paletce - to ważne! - gdyż cień szybko wiąże i staje się folią na skórze, więc należy działać z nim szybko i rozrabiać go w większej ilości oraz nałożyć od razu jedną, porządną warstwę. Dokładanie go warstwa po warstwie może spowodować odrywanie się płatków koloru i osypywanie na buzię, co da nam rezultat kuli dyskotekowej pod oczami.

Powiem Wam na koniec, że z obu kosmetyków jestem bardzo zadowolona, jednak tańsza wersja wzbudza we mnie o wiele więcej entuzjazmu, nie tylko ze względu na cenę ale przede wszystkim znakomity płyn, którym rozrabiam piankowy cień Diora, o którym pisałam TUTAJ, więc jeżeli macie z nim problemy takie jak ja a myślicie o takim cieniu foliowym to bierzcie MUR :)
Szkoda, że MUR ma tak mało odcieni i głównie neutralne bo z przyjemnością bym zakupiła jakieś szalone fiolety czy czerwienie. Urazu do Stili nie mam, gdybym miała tę firmę pod ręką to wybrałabym też inne odcienie ale niestety nie mam, więc cieszę się moim jedynym egzemplarzem...
Oba kosmetyki polecam przetestować a jeżeli nie możecie z jakiś powodów zakupić Stili to sięgnijcie po MUR, naprawdę warto bo efekt na powiece jest WOW :)


Pokażę Wam jeszcze jak prezentuje się taki cień na powiece. Tutaj na foto akurat MUR ale spodziewajcie się Stili niedługo też ;)

Więcej fotek + spis kosmetyków TUTAJ



Znacie cienie foliowe?
Co o nich myślicie?


8 komentarzy

  1. wow! piękny makijaż Ci wyszedł! mam ten cień MUR złoty i bardzo go lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam złotą folię od MUR i ją uwielbiam

    OdpowiedzUsuń
  3. O, ciekawy kolor tego MUR. Ja wszędzie widziałam ten rose gold :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepiękne te kolory, aż się sama w nich zakochałam :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Piekny makijaż, zreszta u ciebie na blogu zawsze takie spotykam :)
    Wieczorem zapraszam na rozdanie z okazji Dnia Kobiet, warto bo fajna nagroda czeka. Dla osób lubiących ekskluzywne kosmetyki jak Ty, ta nagroda będzie idealna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowo i zaproszenie :) Już idę obadać, co to za konkurs ;)

      Usuń
  6. Mam cień MUR w odcieniu Rose Gold i mam czasem problemy z jego aplikacją, bo trochę się "ciastkuje" i "grudkuje". Przy użyciu dołączonej płynnej bazy już jest lepiej z aplikacją.

    Zaprezentowane przez Ciebie odcienie są piękne :)
    Obserwuję i zapraszam do mnie :)

    Pozdrawiam cieplutko ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękny ten MUR <3
    Chyba się jednak na jakąś folijkę skusze :D

    OdpowiedzUsuń